Jeśli ten dokument miał kogoś zachęcić do weganizmu, to zrobił coś dokładnie odwrotnego.

Uczestnicy zostali podzieleni na dwie grupy i oczywistym na końcu było, że grupa mięsożerna wypadła lepiej, pomimo tego, że dostarczano im posiłki, i doradzali/ćwiczyli razem z nimi. Wegańska grupa straciła dużo więcej mięśni, niż grupa mięsożerna. Lub zyskała o wiele mniej mięśni. 

Pomimo, że wiele było wzmianek na temat planety i zdrowia - z którymi ja się w pełni zgadzam i dziele te same obawy - to przenigdy, po obejrzeniu tego filmu, nie przeszedłbym na dietę wegańską.

Trenerzy na końcu mieli jeszcze tupet, żeby doradzać uczestnikom, którzy wypadli lepiej(mniej ćwiczyli - zachowali więcej mięśni), aby ćwiczyli więcej! Ten serial to jakieś wariactwo.

Z pozytywów, to podoba mi się trend, żeby tworzyć wegańskie odpowiedniki mięsa czy serów. Obecne dziś na rynku sery wegańskie to jakaś porażka - to sam tłuszcz nasycony, bez żadnych wartości odżywczych. W serach zwykłych jest chociaż jakieś białko, wapń i witaminy(plus wielka część tłuszczów nasyconych, co jest ich negatywną stroną).

Uświadamianie ludzi na temat żywności i jej wpływu na zdrowie i planetę też jest ważna i serial zrobił w tym dobrą robotę.
Gdyby tylko te wyniki nie wyszły kompletnie nie tak, jak zakładano. Przecież przy takich wynikach nikt nie będzie zachęcony do diety wegańskiej.
Autorzy powinni spojrzeć w lustro, zamiast zwracać uwagę uczestnikom. Bo problem ilości błonnika, który nie pozwala na zjedzenie odpowiedniej ilości żywności odczuwam również sam i nie jest to wina uczestników.