Taki zwykły, niczym nie wyróżniający się serial. Niektóre odcinki naprawdę dobrze się ogląda.
I może to dziwne, ale ja naprawdę nie lubię Dharmy. Niby uważa się za otwartą osobę, ale tak właściwie jest strasznie ograniczona i wszystko musi być tak jak ona chce. Zawsze się zastanawiałam jak Greg z nią wytrzymuje. Okropna, okropna postać.
Jak to niewyróżniający się?! Wyróżniał się wyjściowym pomysłem. Czyli para, która jest konfrontacją przeciwieństw. Gdzie współistnieć muszą skrajnie różne rodziny (hipisi i prawnicy).
Nie pisz bezsensownie, że się "nie wyróżniał", bo nie wiem czy znajdziesz drugi taki sit-comu z tą koncepcją wyjściową.
A jako facet, Dharmę lubiłem. Zgrabny tyłek, ładna. Troskliwa, czuła, energiczna, asertywna, oddana, altruistyczna...no prawie ideał. Jedynie jest nieprzewidywalność była wadą, mogącą skrócić żywot niejednego faceta.
A Greg mógł z nią być bo się... uzupełniali. Gdyby nie ona jego życie było by o wiele nudniejsze, mniej kolorowe, statyczne, płaskie itd.