wiem, wstyd przyznać, ale nie oglądałam jeszcze "Matrixa":) nie wiem jak to się stało, nadrobię braki w najbliższym wolnym czasie (czyli niekoniecznie wkrótce;)), i wtedy porównam. Jak na razie kojarzę go tylko jako Elronda właśnie, no i tam był fenomenalny:)
Agent Smith był większym wyzwaniem, a Elrond wystąpił kilka razy na całą trylogię. Ale AS bardziej zapadł mi w pamięć. Szczególnie jak mówił, że ludzie są wirusami
Jak wogóle można porównywać te role? W Matrixie widać go było co chwile, a we Władcy tylko w kilku scenach. Jak dla mnie w obydwu filmach zagrał świetnie
Agent Smith to klasa sama w sobie - według mnie jedna z najciekawszych kreacji filmowych w kategorii film akcji jak kiedykolwiek powstała. Zdecydowanie najlepiej zagrana rola w Matrixie. Oglądając film wiesz, że nie chciałbyś z nim zadzierać. Gdyby Neo nie był głównym hirołem to Smith by tak naprawdę skopał wszystkim tyłki.
We władcy jakoś trochę nie pasował mi na Elronda. Kiedy czytałem książkę dłuuuugo przed powstaniem filmu wyobrażałem go sobie zupełnie innaczej. Według mnie Hugo Weaving ma jakąś taką zbyt kwadratową i nie wygładzoną twarz jak na zniewieściałego elfa (Orlando Bloom pasuje idealnie he,he). Wiem, że Elrond jest pół-elfem, pół-człowiekiem, ale HW ma za mało cech elfich w swojej fizjonomii.
Smith kopał wszystkim tyłki do momentu pojawienia się Neo, może kiedyś powstanie prequel Matrixa w którym zobaczymy jak przebudzeni radzili sobie z agentami bez Neo. To byłby film dla freaków, żaden przebój, ale miło obejrzeć kolejny odcinek ulubionego serialu. ;)
Tym samym sami więzimi się w matriksie, nie potrafimy uwolnić swoich umysłów, nie chcemy... jesteśmy słabi, leniwi i śmierdzimy... My, Ludzie.
Kto mówił że elfy były zniewieściałe? Weaving może nie jest bardzo piękny, ale ma w sobie majestat właściwy Elrondowi, i ogółem elfom (przynajmniej ja go tak odbieram w tej roli) + jest świetnym aktorem a Bloom to totalna klapa nie tylko zresztą pod względem charakteryzacji, ale szczególnie aktorsko był do bani.
Pozdrawiam :)
Bloom to słabiak. Nie rozumiem jego fenomenu, tak jak i wielu innych. Widocznie wszędzie musi znaleźć się taki Karolak.
Agent Smith to klasa sama w sobie - według mnie jedna z najciekawszych kreacji filmowych w kategorii film akcji jak kiedykolwiek powstała. Zdecydowanie najlepiej zagrana rola w Matrixie. Oglądając film wiesz, że nie chciałbyś z nim zadzierać. Gdyby Neo nie był głównym hirołem to Smith by tak naprawdę skopał wszystkim tyłki.
We władcy jakoś trochę nie pasował mi na Elronda. Kiedy czytałem książkę dłuuuugo przed powstaniem filmu wyobrażałem go sobie zupełnie innaczej. Według mnie Hugo Weaving ma jakąś taką zbyt kwadratową i nie wygładzoną twarz jak na zniewieściałego elfa (Orlando Bloom pasuje idealnie he,he). Wiem, że Elrond jest pół-elfem, pół-człowiekiem, ale HW ma za mało cech elfich w swojej fizjonomii.
Dokładnie. To samo sobie pomyślałam. Tych dwóch roli po prostu nie da się porównać. W obu zagrał rewelacyjnie, inaczej, ale rewelacyjnie.
Agent smith zarąbisty ale super zagrał również w Władcy Pierścieni widać odrazu że to nie aktor jednego filmu. ;)
zgadzam się, jako 'V' pokazał prawdziwą klasę. chociaż ja najbardziej cenię go za Elronda, może dlatego że uwielbiam LOTR ponad wszystko. :)
Dokładnie... nie wiem czemu, ale dzięki jego roli ten film był niesaaamowity :)!
Jako agent i elf też niczego sobie! :)
Vi veri veniversum vivus vici!
V genialny, przyznam że nie poznałem Hugo, czułem że skądś kojarzę ten styl i głos, ale dopiero po filmie mnie olśniło.
Mi sie kojarzy jako Agent Smith i nawet jak ogladalam Wladce to tez kojarzylam go jako Agent Smith hehe
W jednej i drugiej roli wypadł fantastycznie. Nie wiem czy zwróciliście uwagę jak pięknie mówi po angielsku. Jest to jeden z niewielu aktorów, którego słucha się z przyjemnością.
Jak by nie było jako Agent Smith moim zdaniem wypadł najlepiej, ale pozostałe role również niezwykle ciekawe. Gościu jako aktor w mojej ocenie jest rewelacyjny, bardzo charakterystyczny zwłaszcza głos.
Zarówno on jak i reszta aktorów w Matrix odegrali role życia.
Agent Smith w jego wykonaniu jest perfekcyjny. Nikt nie zagrał by tego lepiej. Czarny charakter którego odegrał, wypadł w/g mnie tak samo idealnie jak Darth Vader, T-1000 i Hannibal Lecter, i tak samo załuguje na status "kultowy"
no dobra nadrobiłam braki i...teraz to dopiero mam zagwozdkę:/ zagrał jednego i drugiego tak genialnie, że nie potrafię ocenić, w którym filmie był lepszy. I ten głos...
V filmu V jak Vendetta. Pokazać kunszt aktorski bez pokazania twarzy operując ciałem i głosem. Mistrzostwo najwyższej klasy.
Akurat mnie naszło dzisiaj żeby sobie ściągnąć ten film bo jeszcze nie oglądałem, a tu nagle BUM ten post ;p (wcześniej nie wiedziałem kto grał główną rolę)
Mi też lepiej się ogladało go jako Agenta Smith'a niż Elronda. To moza z tego powodu, że średnio lubie trylogie "Władce Pierścieni".