To dość zaskakujący film w dorobku Noyce'a. Niewykle kameralny, z ingerencją ekipy ograniczoną do możliwego minimum.
Opowiada on o fałszywie pojętym obowiązku pomocy ludziom, którzy tej pomocy nie potrzebują, o dramatycznej walce o własną tożsamość prowadzoną z determinacją, ale i po omacku przez trójkę dzieci. Oglądając ten film trudno się nie zastanawiać nad ludzką naturą i piętnem, jakie może wywrzeć na całych pokoleniach.
Sam film Noyce'a nie jest jakimś kinematograficznym cudem. Narracja dość prosta, pobieżna. Mocą filmu nie jest ani scenariusz, ani zdjęcia, ani reżyseria - ten film oddziaływuje tak silnie ze względu na samą historię, autentyczną opowieść, na którą nie można być obojętnym.
Całość zaś dopełnia cudowna muzyka Gabriela. Uwielbiam utwory wychodzące ze stajni Real World, której Gabriel jest założycielem. Ta muzyka to esencja tego wszystkie, co najlepsze w świecie dźwięków.