Osobiście uważam ten film za nudny, idąc do kina mam nadzieje przede wszystkim na dobrą
rozrywkę, zaciekawienie a ten film wywołał u mnie jedynie sen...
Temat sam w sobie jest ciekawy lecz sposób w jaki przedstawił go reżyser jest dla mnie
zwyczajnie słaby i nie ratują go niczym dobre zdjęcia.
Zadaniem filmu nie jest zapewnienie rozrywki, jeśli przez rozrywkę rozumiemy adrenalinę, rozbawienie lub zaciekawienie: co się wydarzy w następnej scenie? To nie była komedia, film akcji czy sensacyjny, thriller czy kryminał. Był to film o dzieciach, o rodzinie, ale nie był to też film familijny. Główna bohaterka jest młoda, jest dzieckiem, ale umysł ma dorosłego. Jest kobietą, ale umysł ma "męski" ( w potocznym rozumieniu, ja bym to określiła androgeniczny, gdyż wiele kobiet ma takie umysły). To jest film o prawdziwym, bardzo poważnym pragnieniu wolności. Ona nie dała zrobić z sieie idiotki, zbałamucić się przez lalusiowatych białych ludzi. Została wychowana przez swoją wspaniałą, silną i inteligentną aborygeńską matkę na zdecydowaną osobę. Film milczeniem, wielkimi przestrzeniami, redukcjonistyczną muzyką pokazywał jej determinację, inteligencję i skupienie. Taki miał być. Słowa, dodatkowe sceny itd. tylko by tu rozpraszały. Był bardzo prawdziwy, jeśli chodzi o ukazanie umysłu człowieka w jej sytuacji. Dla mnie to była rozrywka. Był idealny. Dałam mu 10/10. Myślę, że patrzyłeś na ten film ze złej strony.