Witam.
Czy jest jakaś możliwość aby filmweb (zajmujący zaszczytne miejsce w tym kraju w sprawach filmowych) - napisał do dystrybutora aby zmienił polski tytuł filmu z "wojny bohaterów" - na "wojnę domowa". przecież takie błędne tłumaczenie jest sprzeczne z duchem komiku oraz zamierzeniem twórców.
Ale tak właściwie to czemu? Mściciele, czyli grupa desperatów pałająca żądzą zemsty budzi we mnie jakieś efektowne skojarzenia w przeciwieństwie do obcego i przez to nijakiego słówka avengers. Inna sprawa że w samych "Avengers" motyw zemsty jest na tyle marginalny, że tłumaczenie tytułu nie miałoby sensu.
Iron Man też kojarzy się nijako? Albo Spider-Man? Tłumaczenie tego moim zdaniem nie ma większego sensu, to są nazwy brzmiące dobrze same w sobie.
to nie jest żaden błąd tylko działanie obliczone na zwrócenie uwagi. Zastanów się jaka jest różnica w odbiorze tytułu "wojna domowa" oraz "wojna bohaterów". Który bardziej przykuwa uwagę? Wg mnie "wojna bohaterów" a to, że niewiele ma wspólnego z oryginalnym tytułem to nic nowego. Wojna domowa kojarzy się bardziej z naszym rodzimym serialem z dawnych czasów lub z wojenkami toczonymi gdzieś w Afryce. Wojna bohaterów robi większe wow. Żadne apele nic tu więc nie dadzą. Smutne ale prawdziwe.
Przecież wszyscy wiedzą, że "Civil War" to "Wojna domowa", ale polski Disney widocznie uznał, że "Wojna bohaterów" będzie równie adekwatnym tłumaczeniem (i w sumie... jest), a lepiej sprzeda produkt.
Poza tym polski dystrybutor to oddział światowego producenta/potentata, więc nie jest tak, że sobie tajemniczy KTOŚ przetłumaczył to tak, a nie inaczej - to Disney przetłumaczył tak produkt Disneya.
Zresztą: przecież to lepsze tłumaczenie niż "The First Avenger" = "Pierwsze starcie", więc nie ma co płakać. :)
najlepsze jest to, ze ziomki po znajomosci dostaja gruba kase za tlumaczenie, ktore lepiej by zrobil czlowiek z ulicy...
Jak czytam jaki wszyscy mają ból tyłka związany i z tłumaczeniem tytułu i z dubbingiem to miód zalewa me serce i radość mnie ogarnia. Ja tam uwielbiam polski dubbing w filmach Marvela, a najlepszy z nich wszystkich wyszedł Tony. Co do podtytułu to wiem o co chodzi, ale jednak Wojna Bohaterów brzmi o wiele lepiej w materiałach reklamowych niż Wojna Domowa. Spróbujcie jednak trochę pomyśleć i po powtarzać oba tytuły w myślach, do tego głosem jak na zwiastunie, a przekonacie się, że jednak obecne tłumaczenie (choć niezbyt wierne) brzmi o wiele lepiej.
"Elektroniczny Morderca" też brzmi lepiej niż "Terminator", "Superglina" też się lepiej prezentuje niż "Robocop" - a "Wirujący sex" to już całkowicie jest trafione w sedno tłumaczenie;)
temat byl walkowany tysiace razy. Oryginalne tytuly filmow nie musza byc doslownie tlumaczone i tytul zalezy od dystrybutora w danym kraju. Poza tym Wojna Bohaterow jest idealnym tlumaczeniem w konteksie filmu. Jak obejrzysz film to zrozumiesz ze takie tlumaczenie ma sens. Civil war w tlumaczeniu angielskim ma wlasnie znaczenie wojna domowa w obozie bohaterow Marvela.
Wbrew pozorom "wojna bohaterów" pasuje lepiej gdyż główna batalia toczy się w Niemczech na lotnisku i ciężko to nazwać "wojną domową" co najwyżej walka bohaterów :D
Język angielski znają ci ,którzy "niby tłumaczą" ale to ich ich tzw."wolna ręka",jedno z lepszych "tłumaczeń" to film z lat 80,"Miłość ,szmaragd i krokodyl " :D
Poprawne tłumaczenie tytułu ("wojna domowa") brzmi bardzo głupio i sztucznie w języku polskim. Nie ma co popisywać się angielskim. Tłumaczenie nie polega na znajomości słówek - jest tyle słowników w Internecie, że można znaleźć wszystko i każdy laik może przetłumaczyć sobie tekst. Tłumaczenie polega na przekładzie tekstu możliwie jak najbliżej oryginału tak, żeby przekład nie brzmiał sztucznie. Dystrybutorom się to udało, brawo. A wy troszkę zluzujcie ze słownikową wiedzą! ;)pozdrawia studentka filologii ;)
ave ...Martyna, w koncu dotarlem do sensownej wypowiedzi ( pewnie napisałbym coś podobnego). Wojna Bohaterów brzmi bardziej zachęcająco niż Wojna domowa (jak to napisał Heniek wyżej, budzi raczej trochę inne skojarzenia) i nie tylko chyba dla osobników do lat 12. Dwa, że chyba większość hejtujących nie miało do czynienia z żaden sposób z przekładem. Tytuł imho udany, pewnie jest jeszcze pare równie dobrych alternatyw. Ale jak po raz kolejny czytam że jak to dirty dancing stał się wirującym seksem, a die hard szklaną pułapką (skąd ci biedni ludzie mieli wiedzieć że zrobią następne części, niestety nie w biurowcu), to mnie krew zalewa.
Najlepiej żeby jeszcze shreka przetłumaczyli słowo w słowo przez cały film, boki byłyby pozrywane.
I filolog czy nie filolog ( tak.... jestem filologiem), ale zdrowego rozsądku nigdy za wiele.
pzdr.R
Jak dla mnie to powinna być zmiana tytułu na Avengers 3. Więcej super-ludziów w tym filmie niż we wszystkich poprzednich razem wziętych! :-)
Ten tytuł jest dla casuali którzy nie wiedzą o co chodzi, pamiętam rozmowę dwóch kobie, jedna pytała się drugiej czy w filmie pojawi się superman i batman, co to hydra itp., ta druga zaś mimo iż jej odpowiadała to ta wciąż nie rozumiała.
Ale przecież prawidłowa nazwa to Kapitan Ameryka Wojna Bohaterów a nie " domowa " lepiej niech nie zmieniają bo i by nie pasowała
O naszych tlumaczeniach tytulow filmow bylo juz sporo. Mozna przytaczac wiele smiesznych i chybionych. Jednak jedna rzecz w kilku komentarzach mnie zirytowala. Mianowicie, ze nie ma znaczenia tytul byle film byl dobry. To nieprawda ! Podam przyklad z autoposji : kiedy uslyszalem i zobaczylem plakat filmu "Jak zostac krolem" to myslalem, ze to jakas sucharska historia, ktora bedzie mi smecic o jakis machlojkach by zostac krolem lub o probie wzenienia sie w rodzine krolewska. I nie bylem w tym odosobniony. Wiele osob z ktorymi rozmawialem w ogole nie bylo zaintersowanych tym filmem, bo mysleli, ze to bedzie totalny kicz jakich wiele. Wiec tytul ma znaczenie. Moj apel jest taki : jesli dystrybutorzy uwazaja, ze przetlumaczenie wprost nie pasuje do naszych realiow czy cokolwiek to niech zostawiaja oryginalny tytul bez tlumaczenia.
Na serio czy se jaja robisz? Nie w każdym kraju dosłowne tłumaczenie lub zostawienie oryginalnego tytułu jest lepsze niż wymyślenie nowego. Nie wiem jak gdzie indziej na świecie, ale w Polsce tytuł ma przedstawiać o czym będzie film i tu trafili w 10.
Tytuł nie jest najlepszy, ale wojna domowa przynajmniej u mnie ma ambiwalentne skojarzenia. Sam stworzyłbym memy z Ireną Kwiatkowską, a ten plakat http://1.fwcdn.pl/po/17/53/11753/7386467.3.jpg przerobił na wszystkie sposoby :)
po obejrzeniu filmu stwierdzam że to nie Civil War tylko Wojna Bohaterów albo Sprzeczka Bohaterów
Nie jestem fanem komiksów, więc nie wypowiem się z perspektywy kogoś, kto być może przyzwyczaił się do innego tłumaczenia. Ale zajrzałem tu pierwszy raz dopiero po obejrzeniu filmu i z ręką na sercu muszę przyznać, że to chyba pierwszy film, którego tytuł w polskim tłumaczeniu podoba mi się bardziej niż tytuł oryginalny. Uważam, że tytuł świetnie pasuje do treści filmu i "Wojna Bohaterów" to właśnie to, co widzimy na ekranie, podczas gdy "Civil War" jakoś do tego filmu nie za bardzo mi pasuje. Całe szczęście, że nie zmienili polskiego tłumaczenia tytułu, bo moim zdaniem to jest strzał w dziesiątkę.
Tytuły nie muszą być dosłownym tłumaczeniem. Nie oznacza to, że ktoś nie umiał przetłumaczyć, tylko wolał nadać taki, a nie inny tytuł. Jeśli ktoś myśli, że to jest błąd w tłumaczeniu, to chyba uważa, że dystrybutorzy mają tłumaczy z podstawówki, bo każdy na poziomie gimnazjum, a liceum już na 100% wie, jak przetłumaczyć słowo Civil War. Można mieć zatem pretensje do dystrybutora, że wybrał źle tytuł, ale nie, że ktoś źle przetłumaczył.
Co jest nie tak z tytułem "Wojna bohaterów"? Przecież w filmie walczą bohaterowie znani z Avengersów. W połączeniu z okładką jasno wskazuje, że walka toczyć się będzie pomiędzy bohaterami.
Pomysł z "wojną domową" to dobry przykład głupiego, dosłownego tłumaczenia. Angielskie "civil war" ma nieco inne znaczenie niż polska "wojna domowa", określająca stricte konflikt zbrojny pomiędzy członkami jednego państwa.
A już pomysł jakoby Filmweb miał mieć jakiś wpływ na zmianę istniejącego tytułu rozwalił mnie na łopatki xD
Tytuł dobry. Gdzie wy tam widzieliście wojnę domową? Kilku gości w przebraniu w ustawce na lotnisku. Tam nawet słowo "wojna" nie pasuje. "Różnica zdań" co najwyżej.
filmweb ma cię gdzieś, ledwie wie, że istniejesz i to tylko jako parę cyferek w bazie danych, której nikt nie przegląda.
Nie ogarniam problemu. Po pierwsze, tytuł filmu to zawsze tytuł, nazwa własna, a nie tłumaczenie. "Jest sprzeczne ... z zamierzeniem twórców", a co czytasz w ich umysłach, znasz ich? Wydaje mi się, że dystrybutor wie lepiej jakie są zamierzenia twórców niż forumowicz na filmwebie.
A najbardziej ubawiła mnie propozycja akcji ogólnopolskiej na zmianę tytułu :-) Ludzie nie macie co robić z wolnym czasem? Ile razy zobaczycie tytuł aby tak się o to szarpać?
A może zrobimy akcję zmiany nazw: Pekin, Węgry, Niemcy. Bo ni jak nie pasują do nazw oryginałów, ktoś kiedyś zrobił błędne tłumaczenie i teraz należy to naprawić!!!!!!!!!
Umówmy się, film ma tyle wspólnego z komiksowym pierwowzorem, co 9/10 potworków spod szyldu DCEU. W komiksie rzeczywiście trwała wojna domowa, która podzieliła większość postaci Marvela. Tutaj jest ich ledwie garstka i ma kiepsko rozwinięte podłoże ideologiczne, więc co najwyżej możemy mówić o bójce za garażami (dosłownie!), a nie pełnoprawnej wojnie.
To powiedziawszy, tłumaczenie tytułu jest kiepskie, nie przeczę, ale na pewno nie jest tak beznadziejne jak, powiedzmy, Wirujący seks (Dirty Dancing). Warto by je zmienić? Tak. I powinni z tą inicjatywą wyjść tłumacze, sami z siebie. Organizowanie z tego powodu jakiejkolwiek akcji to natomiast komedia.