Dzisiaj to już klasyk gatunku. Solidne rzemiosło wzbogacone okruchami filmowej magii. Film umiejętnie łączący warstwę sensacyjną z "familijną". Sycący egzotyką tematu i miejsca gdzie dzieje się ta historia. Gorąca chociaż poważna ballada o czarnoskórym Amerykaninie i jego drodze wiodącej po meksykańskich trupach.
Pierwsza część filmu to geneza. Budowa wartości i emocji głównego bohatera opartych na rodzinie, budowaniu więzi emocjonalnych czy poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Druga to rachunek za krzywdę.
Trochę w seansie przeszkadzało mi, że znałem już wcześniej prozę Quinnella więc sporo elementów z pierwszej części filmu nie stanowiło dla mnie takiej niespodzianki jaką bym sobie życzył ale później fabuła podążyła już własną ścieżką.